Świadectwa

Jego bezgraniczną miłość

pawel

Moja „przygoda” z adoracją zaczęła się odrobinę wcześniej niż z nastaniem nowego roku kalendarzowego. W czasie trwania rekolekcji adwentowych miałem przyjemność wraz z diakonią muzyczną porozmawiać z jednym z rekolekcjonistów, który nie przypadkiem w swojej parafii prowadzi Wieczysta Adorację. Po wygłoszonym słowie znalazł chwilę aby z nami porozmawiać. Przypadkiem, lub nie, weszliśmy na temat organizowania w naszej parafii adoracji. Nie będę ukrywał, że chwila tej rozmowy wniosła dużo do mojego życia, do końca sam nie wiem czemu. „To błogosławiony czas dla waszej parafii” tych kilka słów wyryło się w mojej pamięci chyba na zawsze. 15 minut rozmowy, a decyzja w związku z wyborem mojej godziny adoracji została błyskawicznie podjęta. Patrząc na to z perspektywy czasu odkryłem dziwny, moim zdaniem, paradoks: Rozmowa odnośnie adorowania w … Ciszy.

Gdy rozpocząłem adorację Najświętszego Sakramentu poczułem pewne … zjawisko silniejsze niż do tej pory. Adorując Pana Jezusa z masą spraw na sercu przez 3 godziny rozmowy minęło mniej niż 5 minut. Wiem, że czasem czas biegnie wolniej ale dla mnie nigdy nie stanął, aż do teraz. To było dość dziwne i dało mi do myślenia, czegoś mi brakowało, siedziałem tak i myślałem co to jest. Dzięki tej chwili odkryłem największy dar adoracji, odkryłem ciszę, w której Pan miałby okazję coś mi powiedzieć. Przychodzę tam dla Niego więc czemu mam zawracać Mu głowę ? To jest Jego czas, skoro Mu go ofiarowuję, to niech z tej godzinki korzysta. Dotarło do mnie, że po co mam się zwierzać, Bóg lepiej mnie zna i lepiej wie czego mi potrzeba. W tej ciszy działa więcej niż kiedykolwiek. Nie mówię, że nie mam jakiś myśli czy spraw jednak daję szansę by Jezus mi odpowiedział. Dobrze jest się zastanowić nad sensem adoracji,  bo skoro oddaje Mu tą godzinę to dlaczego odbieram Mu prawo głosu. Jezus już się dla mnie poświęcił wiec teraz moja kolej.

Owoce adoracji są widoczne, nie od razu i nie po 5 minutach adorowania. Z czasem potrzeba częstszych spotkań, a nocna adoracja jest jedną z bardziej niezwykłych. Bóg jest dla każdego i dla każdego z osobna, ale siedząc samemu w kościele ma się świadomość i poczucie prywatności, gdy jest się sam na sam z Panem Bogiem. Odkrywam siebie na nowo, odnajduję więcej czasu w tych kleszczach doby. Nie piszę tego by kogoś oszukać tylko z potrzeby serca, podzielenia się Bogiem, którego nie do końca znamy, dla którego nie znajdujemy czasu, dla którego warto z czegoś zrezygnować. Zamknięty w kościele modle się w ciszy by Pan, który przemawia w ciszy przemawiał do serca. Niech nikt się nie lęka braku czasu, życie rozpoczyna się w Tym, który to życie dał. Największym owocem Adoracji jest to, że ona trwa i są ludzie, którzy się oddają Bogu.

Niech nikt się nie zastanawia tylko przyjdzie przed Majestat Pana i otworzy się na Jego bezgraniczną miłość. I piszę to ja, 20-letni chłopak, który zaczyna życie, ale ma świadomość, że musi zacząć  je z Najwspanialszym Dawcą Życia  i Miłości,   by „Przedziwny doradca” wspomagał mnie w każdym dniu mego życia i bym na jego wzór brnął w wierze i miłości. Amen.

PAWEŁ

0 Komentarzy
Udostępnij