W minione sobotnie przedpołudnie zawodnicy KS BERIT – grupa Orlik, wzięła udział w turnieju organizowany przez OZPN Wałbrzych. Nasi piłkarze rozegrali trzy mecze, każdy po 20 minut. Na boisku nie zabrakło walki oraz dobrej zabawy. Wszystkim zawodnikom życzymy dużo zdrowia, energii na treningach oraz uśmiechu na twarzy.
Modlitwa adoracji jest obecnie wielką potrzebą dla poszukujących pogłębienia życia duchowego. Ojciec ma czego nam potrzeba, kocha nas i gotów jest nam udzielić wszystkiego. Najważniejsze jest dla nas szukanie Jego sprawiedliwości i Jego królestwa, a wszystko inne będzie nam dodane.
Nie oznacza to, że nie powinniśmy mówić Jezusowi o naszych potrzebach, wylewać przed Nim żalów i szukać u Niego pomocy w trudnościach. Przeciwnie, Jezus mówi: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzę”(Mt 7,7-8).
Czas dla Jezusa w Sakramencie Ołtarza, przed Nim i razem z Nim w postawie uwielbienia, to szukanie Jego samego, gdyż On tu jest Emmanuelem – Bogiem z nami. Jego szukamy, Jego wysławiamy i dzięki mu składamy. Także trwanie w milczeniu, które przenika głębiny duszy i serce – przynosi ukojenie w Bogu.
Czas adoracji to uznanie Boga w sercu, na oddanie Mu pierwszego miejsca w życiu. To czas na decyzje, aby się w Niego wsłuchiwać, przebywać z Nim, wypoczywając z Nim.
Tego potrzebuje współczesny chrześcijanin, aby rozpoznać Boga w jego stworzeniach i przyjąć ją z miłością, aby móc z nimi współpracować i czynić świadomie użytek z powierzonych darów. Ludzkości zagraża wielkie niebezpieczeństwo. Wciąż narasta przemoc i zniszczenie. Ich przyczyną jest oddalenie się człowieka od Boga, a więc od życia i światła, od prawdy i miłości.
Adoracja Jezusa ukrytego w białej Hostii, to jedyny sposób, aby człowiek uratował przed zgubieniem siebie samego oraz tych, których kocha. Również ratować tych, z którymi nie mamy dobrych relacji lub wyrządzili nam krzywdę i są powodem rozgoryczenia i gniewu w naszych sercach. I tylko w ten sposób będzie rozrastać nasz miłość do nich. Pojednanie z nimi staje się możliwe – powróci pokój. Staniesz się nowym człowiekiem, świadectwem obecności w swoim życiu.
Adoracja Jezusa stanie się miejscem uzdrowienia naszej duszy i ciała zgodnie z wolą Ojca, bo tylko On wie, co jest dla nas najlepsze. Nasze życie niech stanie się modlitwą.
J.B.
Za każdym razem, kiedy idę na adorację wyobrażam sobie, że idę na prywatną audiencję do Króla Królów i Pana Panów. Wiem, że na mnie czeka.Wiem że czeka o każdej porze – w dzień i w nocy. Wiem, że mnie przyjmie, wysłucha i poświęci tyle czasu, ile potrzebuję. Wiem, że jestem dla Niego ważna, że jestem Jego umiłowaną córką, że przyjmie mnie bez stawiania żadnych warunków. Wiem, że spotkanie z Nim jest wielką łaską.
Za każdym razem zachwycam się Ciszą. W tej ciszy jest On. Patrzy na mnie, a ja czuję, że cały świat przestaje istnieć. Jestem w objęciach Boga. Ogarnia mnie pokój i poczucie bezpieczeństwa. W końcu jestem na właściwym miejscu. Co z tego, że to środek nocy, co z tego, że zimno? On jest Wszystkim – reszta schodzi na dalszy plan. Patrzeć w twarz Jezusowi – czy jest piękniejszy widok?
Coraz częściej rozumiem, że bycie przy Nim porządkuje moje życie. Czasami robię bardzo dużo, a efektu nie widać. Jezus mi pokazuje, że chwile spędzone z Nim są Najcenniejszymi częściami dnia. Zauważam, że dzięki każdej chwili spędzonej na adoracji, jestem w stanie więcej zdziałać w krótszym czasie. Tak jakby to On naginał czas, prostował ścieżki, pokazywał rozwiązania, napełniał siłą i pokojem. Jakby chciał powiedzieć: „Zobacz mogę wszystko, tylko przyjdź do mnie”. Wiem, że jestem dzieckiem Boga. Wielu rzeczy nie rozumiem, wielu się boję,potykam się, błądzę, szukam , znajduję, cieszę się, zachwycam i uczę się żyć. Z tym wszystkim idę na spotkanie z Nim – moim Ojcem – żeby Mu o tym opowiedzieć. Czy jest ktoś, kto mnie lepiej zrozumie? Czy jest ktoś, kto mnie kocha równie mocno? Czy jest ktoś, kto nauczy mnie lepiej kochać i służyć? Dlatego uczę się Go słuchać – trwać w ciszy, bo wiem, że Jezus chce mi dużo przekazać, jednak żeby usłyszeć, Uczę się słuchać. Wydaje się proste, ale takie nie jest. Zwykle to ja mówię i mówię, a kiedy Jezus chce coś powiedzieć to „pobożnie” czynię znak krzyża i wychodzę… A On nie zdążył zabrać głosu… I cierpliwie czeka, aż przyjdę znowu. Panie Jezu,naucz mnie milczeć i słuchać.
B.S.
Moja „przygoda” z adoracją zaczęła się odrobinę wcześniej niż z nastaniem nowego roku kalendarzowego. W czasie trwania rekolekcji adwentowych miałem przyjemność wraz z diakonią muzyczną porozmawiać z jednym z rekolekcjonistów, który nie przypadkiem w swojej parafii prowadzi Wieczysta Adorację. Po wygłoszonym słowie znalazł chwilę aby z nami porozmawiać. Przypadkiem, lub nie, weszliśmy na temat organizowania w naszej parafii adoracji. Nie będę ukrywał, że chwila tej rozmowy wniosła dużo do mojego życia, do końca sam nie wiem czemu. „To błogosławiony czas dla waszej parafii” tych kilka słów wyryło się w mojej pamięci chyba na zawsze. 15 minut rozmowy, a decyzja w związku z wyborem mojej godziny adoracji została błyskawicznie podjęta. Patrząc na to z perspektywy czasu odkryłem dziwny, moim zdaniem, paradoks: Rozmowa odnośnie adorowania w … Ciszy.
Gdy rozpocząłem adorację Najświętszego Sakramentu poczułem pewne … zjawisko silniejsze niż do tej pory. Adorując Pana Jezusa z masą spraw na sercu przez 3 godziny rozmowy minęło mniej niż 5 minut. Wiem, że czasem czas biegnie wolniej ale dla mnie nigdy nie stanął, aż do teraz. To było dość dziwne i dało mi do myślenia, czegoś mi brakowało, siedziałem tak i myślałem co to jest. Dzięki tej chwili odkryłem największy dar adoracji, odkryłem ciszę, w której Pan miałby okazję coś mi powiedzieć. Przychodzę tam dla Niego więc czemu mam zawracać Mu głowę ? To jest Jego czas, skoro Mu go ofiarowuję, to niech z tej godzinki korzysta. Dotarło do mnie, że po co mam się zwierzać, Bóg lepiej mnie zna i lepiej wie czego mi potrzeba. W tej ciszy działa więcej niż kiedykolwiek. Nie mówię, że nie mam jakiś myśli czy spraw jednak daję szansę by Jezus mi odpowiedział. Dobrze jest się zastanowić nad sensem adoracji, bo skoro oddaje Mu tą godzinę to dlaczego odbieram Mu prawo głosu. Jezus już się dla mnie poświęcił wiec teraz moja kolej.
Owoce adoracji są widoczne, nie od razu i nie po 5 minutach adorowania. Z czasem potrzeba częstszych spotkań, a nocna adoracja jest jedną z bardziej niezwykłych. Bóg jest dla każdego i dla każdego z osobna, ale siedząc samemu w kościele ma się świadomość i poczucie prywatności, gdy jest się sam na sam z Panem Bogiem. Odkrywam siebie na nowo, odnajduję więcej czasu w tych kleszczach doby. Nie piszę tego by kogoś oszukać tylko z potrzeby serca, podzielenia się Bogiem, którego nie do końca znamy, dla którego nie znajdujemy czasu, dla którego warto z czegoś zrezygnować. Zamknięty w kościele modle się w ciszy by Pan, który przemawia w ciszy przemawiał do serca. Niech nikt się nie lęka braku czasu, życie rozpoczyna się w Tym, który to życie dał. Największym owocem Adoracji jest to, że ona trwa i są ludzie, którzy się oddają Bogu.
Niech nikt się nie zastanawia tylko przyjdzie przed Majestat Pana i otworzy się na Jego bezgraniczną miłość. I piszę to ja, 20-letni chłopak, który zaczyna życie, ale ma świadomość, że musi zacząć je z Najwspanialszym Dawcą Życia i Miłości, by „Przedziwny doradca” wspomagał mnie w każdym dniu mego życia i bym na jego wzór brnął w wierze i miłości. Amen.
PAWEŁ
Od czasu, kiedy zacząłem adorować Jezusa, ukrytego w Najświętszym Sakramencie moje życie stało się prostsze, bardziej przejrzyste. Zacząłem inaczej postrzegać wszystko to, co mnie otacza. Pomimo tego, iż jest to dopiero 3 miesiąc moich spotkań z Bogiem, śmiało mogę stwierdzić, że nie potrafię bez nich funkcjonować.
Czas poświęcony na adoracje jest pewnego rodzaju chwilą zastanowienia się, przemyślenia. Podczas czuwania staram się rozważać Słowo Boże i przekładać je na swoje życie.Dzięki temu wyciągam wnioski, inaczej patrzę na swoje błędy, które wynikają z ludzkiej słabości. Bóg pozwala mi spoglądać na to wszystko przez pryzmat nagrody, którą jest zbawienie. Nie do opisania słowami jest to, jak moja szara codzienność nabiera kolorów przez Adorację. Po wyjściu ze świątyni jestem nowym, szczęśliwszym człowiekiem mającym niezmierzone siły i pozytywną energię i „flow”. Za to wszystko Chwała Panu!
MŁODZIAN
Adoruję Pana Jezusa w kaplicy św. Józefa prawie od dwóch miesięcy. Dzięki temu Pan Jezus naprawdę przemienia moje życie. W domu mam dużo hałasu – dlatego dźwięcząca cisza adoracji mnie leczy uspokaja, wycisza, pozwala przetrwać w codziennych obowiązkach. Dzięki adoracji naprawiły się moje relacje w rodzinie. Zamiast wyrażać swoje racje poprosiłam Jezusa aby On w to wszystko wszedł, przemienił mnie i tę drugą osobę. Efekty niesamowite.
Zrozumiałam również czym jest uzdrowienie Jezusowe, że trzeba nad sobą pracować – Jezus daje wskazówki. Mam robić – wszystko co w mojej mocy, a On mi pomoże. Jeśli Go słucham mówi do mnie wprost lub przez Pismo Święte lub przez drugą osobę ale potrzebny był ten czas przed Jego obliczem sam na sam abym mogła go usłyszeć. Szczególną radością mojego serca jest to że chodzi ze mną moja córeczka 10 – letnia, modli się, czyta Pismo Święte i sama tego chce. Jestem wdzięczna Bogu za to że znowu dał nam Jezusa tak blisko nas.
MARTA