adoracja-najswietszego-sakramentu-6

Sekret Jana Pawła II

     Zapewne nieraz, gdy patrzeliśmy na Papieża z Wadowic, rodziło się w nas pytanie, skąd On czerpie siłę do wypełniania Piotrowej misji.
Zwłaszcza pod koniec życia Ojca Świętego, kiedy, cierpienie tak mocno scaliło się z Jego życiem, spontanicznie zastanawialiśmy się nad źródłem Jego mocy w pokonywaniu ludzkiej słabości. Sami, niejednokrotnie uwikłani w rozmaite problemy i bolączki, chcieliśmy, by On dał nam receptę, gdzie szukać siły do przezwyciężenia trudności. Jan Paweł II nie unikał tego pytania. W czasie ostatniej pielgrzymki do Polski, w 2002 r., z Jego ust padły znamienne słowa: „Jest tylko jedna rada, to jest Pan Jezus. «Jam jest zmartwychwstanie i życie», to znaczy pomimo starości, pomimo śmierci: młodość w Bogu – i tego wam wszystkim życzę. Całej młodzieży krakowskiej, polskiej i na świecie”. O tym, że wyznanie Papieża było wyrazem przekonania, jakim żył On na co dzień, zaświadcza kard. Stanisław Dziwisz, który przy boku Karola Wojtyły spędził 40 lat: „Kiedy mnie pytają, co było Jego największą siłą i najgłębszą tajemnicą, nie znajduję innej odpowiedzi niż ta, że była to modlitwa i zjednoczenie z Bogiem”. Modlitwa jest wspólnym mianownikiem wszystkich wierzących. Niezależnie od tego, ile mamy lat, z jakiej rodziny pochodzimy, jaki zawód wykonujemy, nie możemy lekceważyć praktyki rozmowy z Bogiem. To w niej każda i każdy z nas otrzymuje najwięcej łask. Bardzo pouczające w tym względzie są słowa siostry Faustyny: „W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę.

Uprzywilejowana modlitwa
Dla Jana Pawła II, którego całe życie przeniknięte było głębokim zjednoczeniem z Bogiem na modlitwie, najważniejsze miejsce zajmowała Eucharystia, a także związana z nią adoracja Najświętszego Sakramentu. Papież za św. Alfonsem Marią Liguorim uważał, że: „Wśród różnych praktyk pobożnych adoracja Jezusa sakramentalnego jest pierwsza po sakramentach, najbardziej miła Bogu i najbardziej pożyteczna dla nas. Eucharystia jest nieocenionym skarbem: nie tylko jej sprawowanie, lecz także jej adoracja poza Mszą św. pozwala zaczerpnąć z samego źródła łaski”. Większość z nas zapewne nie miała szczęścia bycia w kaplicy watykańskiej, kiedy Jan Paweł II trwał na modlitwie. Może chcielibyśmy Go zapytać, czym dla niego była adoracja, czy naprawdę przynosi ona owoce w życiu człowieka? Nie musimy się martwić, że już za późno, by Papież nam odpowiedział. W encyklice o Eucharystii znajdziemy bardzo osobiste i wzruszające wyznanie: „Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany Uczeń oprzeć głowę na Jego piersi, poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie”. Możemy być wdzięczni Janowi Pawłowi II, że zostawił nam to świadectwo, bo dzięki niemu dowiadujemy się, że właśnie z adoracji Najświętszego Sakramentu czerpał on moc do przezwyciężania trudności. Jest to wielka nauka dla nas. Także i nam Bóg udzieli w niej „siły, pociechy i wsparcia”.

„Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie”
Zachęceni przykładem Ojca Świętego postarajmy się i my „dłużej zatrzymać się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości”. Takiej błogosławionej decyzji prawdopodobnie staną na drodze różne pokusy. Być może będzie to myśl, że nie mamy czasu na kontemplację. Albo że to staromodna praktyka, do niczego niepotrzebna. Niezależnie od tego, jakie głosy będą nas odciągać od adoracji, pamiętajmy, że z Bożą łaską możemy je wszystkie pokonać. Ważne jest, abyśmy nie czekali, aż przyjdzie nam ochota na modlitwę. Najlepiej postanowić sobie, kiedy (w jakim dniu tygodnia) udamy się na adorację, na jak długo (np. na początek 15 minut czy pół godziny), w jakim kościele czy kaplicy.

Klękając przed Najświętszym Sakramentem, bądźmy świadomi, że spotykamy się z Bogiem. Na czym polega spotkanie? Przypomnijmy sobie słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Tarnowie w 1987 r.: „Prawdopodobnie sobie myślicie: co ten Papież – przyjechał, wyszedł tu na górę, tak stoi i się patrzy. Właśnie, to ja tu przyjechałem się napatrzeć. Jak się spotkać inaczej? Żeby się spotkać, trzeba się sobie przypatrzeć. Więcej, trzeba się siebie napatrzeć. I temu właśnie [zgromadzeniu wiernych] pragnę się napatrzeć nie tylko wzrokiem, nie tylko oczami ciała, ale właśnie wzrokiem serca, wzrokiem wiary”. Można w nawiązaniu do tych słów powiedzieć, że adoracja polega na napatrzeniu się na Jezusa ukrytego w Hostii. Dla Jana Pawła II wzorem takiej postawy jest Maryja: „Jej spojrzenie – zauważa Ojciec Święty – było zawsze pełne adorującego zadziwienia”. Od Matki Bożej uczymy się, że od adoracji jest już bardzo blisko do kontemplacji tajemnic życia Chrystusa. To w kontemplacji otrzymujemy łaskę coraz głębszego poznania Pana Jezusa, co pomaga nam bardziej Go kochać i naśladować. Wiele tutaj zależy od naszej wiary. W Dzienniczku Siostry Faustyny czytamy: „Kiedy się pogrążyłam w modlitwie, zostałam w duchu przeniesiona do kaplicy i ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstrancji; na miejscu monstrancji widziałam chwalebne oblicze Pana i powiedział mi Pan: «Co ty widzisz w rzeczywistości, dusze te widzą przez wiarę. O, jak bardzo mi jest miła ich wielka wiara. Widzisz, że choć na pozór nie ma we Mnie śladu życia, to jednak w rzeczywistości ono jest w całej pełni i to w każdej Hostii zawarte; jednak abym mógł działać w duszy, dusza musi mieć wiarę. O, jak miła Mi jest żywa wiara»”.

W adoracji poznajemy głębiej nie tylko Boga, ale też i samych siebie, i swoje miejsce w Bożym planie zbawienia. Pięknie o tym zaświadcza pewien wieśniak, modlący się przed tabernakulum: „Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie”. Pan Jezus też się chce na nas napatrzeć. Chce, żebyśmy przyszli ze swoimi troskami do Niego. Chce nas przytulić. Chce nam powiedzieć o swojej miłości. Chce nas pocieszyć. Chce nas umocnić. Chce nam wskazać drogę.

Wierność modlitwie
Bardzo często, zaczynając adorować Pana Jezusa, doświadczamy piękna tej modlitwy, otrzymujemy wiele łask. Z czasem jednak nasz entuzjazm mija. Dzieje się tak dlatego, że Bóg chce nas oczyścić, chce wzmocnić naszą wiarę, nadzieję i miłość. Dokonuje tego m.in. przez odebranie nam uczucia zadowolenia z modlitwy. Wtedy tak ważna jest wytrwałość na adoracji, w czym pomaga trzymanie się niezależnie od trudności wewnętrznych czy zewnętrznych ustalonego czasu i miejsca adoracji. Jak dowiadujemy się od siostry Faustyny, taka wytrwałość ma wielkie znaczenie: „Jezus dał mi poznać, jak dusza powinna być wierną modlitwie, pomimo udręczeń i oschłości, i pokus, bo od takiej przeważnie modlitwy zależy urzeczywistnienie nieraz wielkich zamiarów Bożych; a jeżeli nie wytrwamy w takiej modlitwie, krzyżujemy to, co Bóg chciał przez nas dokonać albo w nas. Niech słowa te wszelka dusza zapamięta: «A będąc w ciężkości, dłużej się modlił»”.

Kiedy ogarnie nas zniechęcenie i zwątpienie, pamiętajmy o mądrości zawartej w słowach Jana Pawła II: „Czas ofiarowany Chrystusowi nigdy nie jest czasem straconym, ale raczej czasem, który zyskujemy, aby nadać głęboko ludzki charakter naszym relacjom z innymi i naszemu życiu”

źródło: adonai.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
uroczystosc-jezusa-chrystusa-krola-wszechswiata

Przyjdź królestwo Twoje!
W tę niedzielę – ostatnią niedzielę roku liturgicznego – Kościół obchodzi uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata.

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata to święto patronalne Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Akcji Katolickiej w Polsce.  Celem obu wspólnot jest kształtowanie dojrzałych chrześcijan oraz świadome szerzenie i upowszechnianie wartości katolickich.

1. W ostatnich godzinach życia Chrystus powiedział: ” Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 37). Za kilka godzin umierał na krzyżu jak przestępca, a nad głową miał „winę” wypisaną w trzech językach: „To jest król…”. Ci, co stali pod krzyżem wyśmiewali się z tego tytułu. Tymczasem całe życie Jezusa od kołyski, stajenki aż po śmierć znaczone było tajemnicą godności królewskiej. Narodził się w Betlejem. Przybyli do Niego uczeni mędrcy, chodzący w glorii królów. Jako królowi, złożyli Mu dary. A kiedy schodził ze świata, też miał koronę na głowie, ale ta była koroną boleści, udręczenia, męki. Nawet ostatni fizyczny ślad przybity do krzyża – zawiera tę tajemnicę wyrażoną w słowach zapisanych na polecenie Piłata: „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski”.

2. Korona jest symbolem władzy. Niekoniecznie kojarzy się dobrze. Często przypieczętowywała ona niejedną niegodziwość, masakrę niewinnych i krzywdę wielu. Królem czterech stron świata kazał się nazywać w XXIII w. przed Chrystusem władca Akkadu – Sargon I. Faraonów egipskich mianowano królami Południa i Północy i synami bogów. Władcy starożytnej Asyrii, a później Persji nosili tytuły króla królów. Pamiętamy też długie tytuły nowożytnych cesarzy i królów. Kiedy spojrzeć na nie z odległości wieków, wszystkie wydają się małe, śmieszne i puste. Chrystus przyszedł oczyścić koronę, by nadać jej pełnię. Pokazał, że królować, znaczy służyć, być oddanym, szukającym, kochającym. Zupełnie jak pasterz idący na czele stada…

3. Najczęściej tak jest, że władcy pamiętają o obowiązku służby, który wynika z posiadanej władzy i noszonej korony. Później widzą w ludzie powód swojej udręki i kłopotów. Skąd my to znamy? Dobrze więc, że przy końcu roku kościelnego ukazuje się nam przykład Chrystusa Króla, o którym Prefacja mszalna mówi, że Jego królestwo jest królestwem „prawdy i życia, świętości i łaski, królestwem sprawiedliwości i pokoju”. Kościół przypomina godność Chrystusa i powinność służenia każdemu. Po to, by przezwyciężać w sobie przejawy pychy. By oderwać się od swojego „królestwa” i dostrzec jeszcze inne wartości, które wypływają z wiary. A każdy chrześcijanin jest powołany do świętości, to znaczy do życia Błogosławieństwami.

4. „Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus, Chrystus Władcą nam!” – słowa tej pieśni śpiewa się w XXXIV Niedzielę w ciągu roku. Jest to uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Znak, że kończy się rok kościelny i niedługo zacznie się Adwent. Uroczystość tę ustanowił papież Pius XI w Roku Jubileuszowym 1925, wyznaczając jej obchód na niedzielę przed uroczystością Wszystkich Świętych. W nowym kalendarzu liturgicznym uroczystość Chrystusa Króla została przesunięta na ostatnią niedzielę roku kościelnego, aby podkreślić prawdę, iż Chrystus na końcu czasów przekaże Ojcu Niebieskiemu wieczne i powszechne królestwo. Ideę królewskiej godności Chrystusa można odnaleźć już w starych obchodach liturgicznych, jak Epifania czy Niedziela Palmowa.

źródło: niedziela.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
ewangelia-na-dzis-pomoz-nam-pani-dostrzec-ciebie-w-drugim-czlowieku-komentarz

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.

Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”

A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”.

Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!

Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie”.

Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?”

Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”.

I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego». (Mt 25, 31-46)

Pomóż nam Panie dostrzec Ciebie w drugim człowieku. 

Dzisiaj obchodzimy Niedzielę Chrystusa Króla Wszechświata.

Jakim Jezus jest królem? Czy możemy mu nałożyć złotą koronę? Gdy chodził po świecie, ciągle powtarzał naukę o nadejściu Królestwa Niebieskiego, ale nie mówił, że jest królem. Zrobił to w najmniej oczekiwanym po ludzku momencie, kiedy stoi przed Piłatem obity, i ten zadaje Mu pytanie” jesteś królem?” Na co Jezus odpowiada „Tak, jestem królem”.

A w dzisiejszym fragmencie widzimy sąd ostateczny i ze zdziwieniem pytamy: kiedy, Jezu, kiedy byłeś głodny? Kiedy byłeś spragniony? To Ty rozmnożyłeś chleb i ryby, Ty karmiłeś tysiące ludzi na pustkowiu. Popatrzmy do tekstu Pisma Świętego. „Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem” (Łk 4,2–3). Jako Pan życia i dzisiaj Jezus jest w cierpiących głód. Cierpi głód chleba na obrzeżach Sahary, w Bangladeszu, w Południowym Sudanie, w slumsach Nairobi, Kalkuty. I tego nie dość. W dzisiejszych tak rozwiniętych ekonomicznie czasach cierpi głód miłości, akceptacji, zrozumienia w Nowym Jorku, Berlinie, Warszawie, Krakowie. I w tylu większych i mniejszych miejscach świata. 

 

ks. Jakub

0 Komentarzy
Udostępnij
ofiarowanie-najswietszej-maryi-panny

21 listopada w tradycji katolickiej przypada święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.

 Przypomnijmy więc czym ono jest.

1. Czym było ofiarowanie w tradycji żydowskiej?

Zgodnie ze starotestamentowym zwyczajem Żydzi, zanim ich dziecko ukończyło piąty rok życia, zabierali swe dziecko do jerozolimskiej świątyni i oddawali kapłanowi, by ofiarował je Panu. Był to rytuał podobny w swej ziemskiej wymowie do ustawionego oczywiście później – już wśród chrześcijan – chrztu. Podobnie jak to przez wieki w późniejszej tradycji katolickiej, tak i wśród żydów niektóre matki, w związku ze szczególnymi dla siebie wydarzeniami, niektóre spośród swoich dzieci decydowały się, tuż po urodzeniu, oddać na służbę Bogu. To także odbywało się podczas obrzędu ofiarowania.

2. Dlaczego Maryja została ofiarowana Bogu?

Rodzice Najświętszej Maryi Panny, jak przekazuje nam Tradycja, przez wiele lat nie mogli mieć dzieci. Święta Anna, mimo tego nigdy nie utraciła wiary, że Bóg pobłogosławi ją potomstwem. Złożyła więc obietnicę, że jeśli urodzi dziecko, odda je na służbę Bogu. Jej modlitwy zostały wysłuchane – urodziła dziecko, córkę, której dała na imię Maria. Poświęciła więc na służbę Bogu swe jedyne, długo oczekiwane i wymodlone dziecko.

3. Kto ofiarował Maryję Bogu?

Święci Joachim i Anna, rodzice Maryi, udali się do świątyni, by ofiarować córkę Bogu prawdopodobnie gdy była w wieku około trzech lat. Kapłanem, który dokonał obrzędu był święty Zachariasz – ten sam, którego pamiętamy z Ewangelii głównie z roli ojca świętego Jana Chrzciciela. Według niektórych pism wczesnochrześcijańskich, Maryja mogła pozostawać w świątyni nawet przez kolejnych dwanaście lat.

4. Czym jest paralelizm świąt związanych z Maryją i Panem Jezusem?

O ustanowieniu kolejnego święta ku czci Najświętszej Maryi Panny zdecydowały nie tylko przekazy pisemne wynikające wprost z Tradycji, ale i inny owej Tradycji kontekst. Wśród katolików istnieje bowiem bardzo silny kult Maryi, przez niektórych nazywana jest nawet Współodkupicielką. Nie może więc dziwić, że skoro obchodzimy uroczyście Poczęcie Jezusa (25 III) i Poczęcie Maryi (8 XII), Narodzenie Jezusa (25 XII) i Narodzenie Maryi (8 IX), Wniebowstąpienie Jezusa i Wniebowzięcie Maryi (15 VIII), katolicy chcieli obchodzić także obok święta ofiarowania Chrystusa (2 II) także święto ofiarowania Jego Matki.

5. Kto szczególnie świętuje w dniu wspomnienia Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny?

W Kościele katolickim wspomnienie Ofiarowania NMP jest świętem patronalnym Sióstr Prezentek, a także dniem szczególnej pamięci o mniszkach klauzurowych. Przypominał o tym między innymi święty Jan Paweł II pisząc z okazji tego święta: „Maryja jawi się nam w tym dniu jako świątynia, w której Bóg złożył swoje zbawienie, i jako służebnica bez reszty oddana swemu Panu. Z okazji tego święta społeczność Kościoła na całym świecie pamięta o mniszkach klauzurowych, które wybrały życie całkowicie skupione na kontemplacji i utrzymują się z tego, czego dostarczy im Opatrzność, posługująca się hojnością wiernych”.

źródło: niedziela.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
adoracja-najswietszego-sakramentu-5

RADUJĘ SIĘ, GDY PATRZĘ NA CIEBIE!

Głębokie pragnienie poświęcenia czasu tylko dla Boga : Jeżeli brak w naszym życiu adoracji, to dlatego, iż brak jest autentycznego zaangażowania duchowego i ofiarności w sprawach życia wewnętrznego.

Minimum dobrze rozumianej samotności : Adoracja uczy nas, iż miłość ludzka, choć istotna w naszym życiu, nie jest jednak wartością absolutną i ostateczną. Uczy nas także, iż dojrzała ludzka miłość winna czerpać z miłości Boga i być jej podporządkowana.

Przestrzeń materialna : Winniśmy szukać i tworzyć miejsca, które swoim wyciszeniem zapraszałyby nas do adoracji. W miarę naszych możliwości możemy stworzyć dla siebie kącik adoracji we własnym domu. Najbardziej jednak sprawdzonym miejscem adoracji są kościoły i kaplice z wystawieniem Najświętszego Sakramentu.

Czas : Kiedy brak nam czasu na modlitwę, doświadczenie Boga stopniowo w nas zamiera. To właśnie brak adoracji sprawia, iż marnujemy bardzo wiele czasu na wiele innych spraw.

 

DROGI MŁODY PRZYJACIELU!

Chcesz rozumieć sens życia? Chcesz kochać – dać coś z siebie dla innych? Zatrzymaj się! Nie pędź tak szybko! Żeby zrobić coś dla innych i dla Pana Boga – pozwól, aby najpierw Bóg zrobił coś dla ciebie.

Więcej wiedzieć nie znaczy więcej rozumieć. Cisza, w której przemawia Bóg rozjaśnia prawdziwy sens życia. Pozwala uwolnić się od hałasu, jaki czyni nadmiar i fragmentaryczność informacji. Pomaga rozumieć więcej z tego, co dzieje się wokół nas.

Cisza wypełniona obecnością Boga. Tym właśnie jest adoracja. Pół godziny adoracji w tygodniu potrafi naprawdę wiele zmienić w twoim życiu. Bo tylko Bóg daje prawdziwą siłę do miłości. Tylko On naprawdę ukazuje sens tego, co nas spotyka.

Pomyśl o tym i przyjdź do Niego. Im mniej masz czasu tym bardziej znajdź go na adorację. Pozwól Panu wpatrzeć się w ciebie, a ty wpatruj się w Niego. Rozmawiaj z Nim i pomilcz trochę przed Jego Obliczem. Zobaczysz jak On będzie zmieniał, porządkował, ubogacał Twoje życie, nadawał mu sens i głębię.

Źródło: adoremus.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
Aktualności

PATRON DNIA

patron-dnia-3

18 listopada Kościół wspomina w liturgii błogosławioną Karolinę Kózkównę, patronkę Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Pragniemy zatem przybliżyć Czytelnikom życie i męczeńską śmierć tej, jakże oddanej Bogu, młodej dziewczyny.

Bł. Karolina Kózkówna urodziła się w podtarnowskiej wsi Wał–Ruda 2 sierpnia 1898 roku. Była czwartym z jedenaściorga dzieci Jana i Marii Kózków, ubogich rolników, którzy, aby utrzymać rodzinę, musieli ciężko pracować we dworze lub u innych, bogatszych rolników. Ich życie wypełnione było pracą, modlitwą w domu i kościele oraz odpoczynkiem połączonym najczęściej ze śpiewem pieśni religijnych i patriotycznych. Każdego dnia rodzice wraz z dziećmi odmawiali Różaniec oraz śpiewali Godzinki. W czasie Wielkiego Postu sąsiedzi gromadzili się u Kózków na nabożeństwach Gorzkich żali i Drogi krzyżowej. W 1906 roku Karolina rozpoczęła naukę w szkole wiejskiej, która trwała sześć lat. Po jej zakończeniu kontynuowała naukę w tzw. klasie uzupełniającej. Była zdolną i pilną uczennicą. Zdobyła wiedzę niezbyt rozległą, ale gruntowną, opartą na wartościach chrześcijańskich. Poza zajęciami szkolnymi Karolina zajmowała się prowadzeniem biblioteki znajdującej się w domu jej wuja Franciszka Borzęckiego, który zawsze służył jej światłą radą i pomocą. W ten sposób stała się propagatorką czytelnictwa religijnego i patriotycznego.

Gdy w miejscowości Zabawa powstawała parafia, do której miała należeć również Wał–Ruda, Karolina była prawą ręką Ks. Proboszcza w organizowaniu życia parafialnego. Angażowała się także w działalność apostolską przejawiającą się w znacznej mierze w działalności grup parafialnych. Były to: Apostolstwo Modlitwy, Bractwo Wstrzemięźliwości, Żywy Różaniec. We wszystkich była jedną z pierwszych zapisanych osób. Katechizowała swoje rodzeństwo i okoliczne dzieci, śpiewała z nimi pieśni religijne, odmawiała Różaniec i zachęcała do życia według Bożych przykazań. Wrażliwa na potrzeby bliźnich, chętnie zajmowała się chorymi i starszymi.

Karolina odznaczała się prawdziwą pobożnością, lubiła się modlić. Jej śpiew Godzinek czy Nieszporów przy pasieniu bydła słychać było z daleka. Dążyła do doskonałości, dając przykład poprzez częste spowiedzi czy też uczestnictwo w nabożeństwach. W życiu kierowała się miłością do Boga, a miłość ta przeradzała się w miłość do drugiego człowieka. Z modlitwy czerpała siłę do pracy. Drugim źródłem łask Karoliny była Eucharystia. Chętnie uczestniczyła we Mszy Świętej w niedzielę i święta, nie z obowiązku, a z potrzeby serca. Gdy w 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa do wsi Wał – Ruda wkroczyły wojska rosyjskie. Wszyscy mieszkańcy poznali okropność tej wojny. Dla rodziny Kózków najtragiczniejszym dniem stał się 18 listopada. Rankiem 16-letnia Karolina chciała pójść do kościoła. Matka jednak uważała, że bezpieczniej będzie dla córki, gdy zostanie w domu. I tak się stało. Około godz. 9 do domu wszedł żołnierz rosyjski wypytując o austriackie wojska. Wreszcie kazał się ubierać Karolinie i jej ojcu w celu udania się do komendanta. Nie pomogły błagania ojca, by pozwolił Karolinie zostać z młodszymi dziećmi. Po wyjściu rozkazał im maszerować w kierunku lasu.

Wkrótce żołnierz, grożąc ojcu Karoliny śmiercią, rozkazał mu wrócić do domu mimo, że ten błagał, by mógł pójść zamiast córki. Karolina została sama z uzbrojonym żołnierzem, który przemocą prowadził ją w głąb lasu. Dziewczyna stawiała mu opór, broniła się silnymi ciosami, usiłowała zawrócić z drogi. Wykorzystując sposobność rozpoczęła ucieczkę. Po kilkuset metrach pościgu rozwścieczony i zmęczony żołnierz postanowił ją zabić. Jej ciało znaleziono dopiero 4 grudnia. Dwa dni później odbył się pogrzeb Karoliny, który stał się pierwszym aktem kultu. Z czasem stawał się on coraz powszechniejszy. Ten prywatny kult Karoliny przygotował powoli starania o jej beatyfikację. 30 czerwca 1986 roku Ojciec Święty Jan Paweł II stwierdził uroczyście męczeństwo Karoliny Kózkówny. Jej beatyfikacja miała miejsce 10 czerwca 1987 roku w Tarnowie podczas trzeciej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.

Życie Karoliny było świadectwem, jak wspaniale można zrealizować swoje powołanie, być wspaniałym człowiekiem idąc przez życie z Chrystusem. Nie przestaje być wzorem heroicznej walki w obronie, nie tylko czystości, ale wszystkich wymagających od człowieka wartości.

Źródło: tekst – opiekun.kalisz.pl

zdj – franciszkanska3.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
Aktualności

PATRON DNIA

patron-dnia-2

Patronem dnia dzisiejszego jest św. Elżbieta Węgierska

Św. Elżbieta Węgierska – księżna, jedna z pierwszych tercjarek franciszkańskich, patronka Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Nazywana jest także „patronką miłosierdzia chrześcijańskiego”.

Córka króla węgierskiego Andrzeja II. Urodziła się w 1207 roku w Pozsony lub w Sárospatak na Węgrzech. W 1211 roku przybyła na dwór landgrafa (hrabiego) Hermana w Wartburgu w Turyngii (Niemcy), stąd nazywa się ją także Elżbietą z Turyngii.

W 1221 roku wyszła za mąż za syna Hermana – landgrafa Ludwika IV. Po śmierci męża przeniosła się do Marburga, gdzie od 1228 roku jako tercjarka franciszkańska (członkini III Zakonu św. Franciszka, dla osób świeckich) opiekowała się chorymi i ubogimi.

Ufundowała dwa szpitale: w mieście Gotha i w Wartburgu, w którym pracowała do końca życia, wykonując w nim wszystkie prace.

Zmarła z przepracowania i wyczerpania w wieku zaledwie 24 lat, 17 listopada 1231 roku. Pochowana została w Marburgu. Kanonizowana wkrótce po śmierci w 1235 roku przez papieża Grzegorza IX.

Kult św. Elżbiety najszybciej rozwinął się w zakonach franciszkańskich, gdyż była jedną z pierwszych tercjarek w Europie. Jej kult propagowały również zakony rycerskie oraz cystersi i dominikanie. Dzięki ogromnej popularności samej Świętej kult ten rozszerzył się niemal po całej Europie. Najwięcej kościołów, kaplic i obrazów poświęcono jej w Niemczech, Belgii, Francji, Włoszech, Hiszpanii oraz w Polsce.

Święta Elżbieta została obrana za patronkę Turyngii i Hesji. Powszechnie nazywa się ją patronką miłosierdzia chrześcijańskiego. Pod jej imieniem powstało kilka żeńskich zgromadzeń zakonnych, m.in. Zgromadzenie Sióstr Św. Elżbiety, nazywane siostrami miłosierdzia albo popularnie elżbietankami.

Aktualnie siostry elżbietanki prowadzą działalność pielęgniarską w szpitalach, w domach, w zakładach opiekuńczo-rehabilitacyjnych, charytatywną, katechetyczną w szkołach, w przedszkolach, rekolekcyjną wśród dzieci i młodzieży, wychowawczą w domach dziecka, parafialną i misyjną, pracując w wielu krajach świata.W ikonografii św. Elżbieta najczęściej jest przedstawiana w stroju księżniczki, z królewską koroną na głowie i z wystającymi spod płaszcza różami lub w skromnym ubiorze tercjarki franciszkańskiej, myjącej chorych lub trędowatych albo też rozdającej biednym odzież czy pieniądze.

źródło: franciszkanie.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
najswietsza-maryja-panna-ostrobramska-matka-milosierdzia

16 listopada przypada wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia

Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.

Adam Mickiewicz
Pan Tadeusz, Inwokacja

Zarówno cudowny obraz, jak i kaplica, w której się mieści, oraz sama Ostra Brama mają bogatą historię, ściśle wiążącą się z historią rozbudowy Wilna. Na przełomie XV i XVI w. postanowiono otoczyć je murem obronnym. Powstało dziewięć bram miejskich, z których jedna (jedyna zachowana do naszych czasów) nosiła nazwę Miednickiej, inaczej Krewskiej. Nieco później przyjęła się inna nazwa bramy – Ostra. Zgodnie z tradycją na bramach obronnych zawieszano święte obrazy. Ostra Brama po obu jej stronach również miała własne obrazy, które po pewnym czasie uległy zniszczeniu. Jednym z tych obrazów był wizerunek Matki Bożej. Z czasem miejsce to stało się miejscem modlitwy do Maryi.
Kult Matki Miłosierdzia z Ostrej Bramy jest ogromny i niezrównany w swej sile. Sięga drugiej połowy XVII w. i wiąże się z obroną murów miasta. Jednakże wyraźne jego wzmożenie nastąpiło w I połowie XVIII w. Szczególny rozwój czci Matki Miłosierdzia nastąpił po rozbiorach Polski. W 1993 roku modlił się w kaplicy w Ostrej Bramie św. Jan Paweł II. Ofiarował wtedy Matce Bożej Miłosierdzia złotą różę. Kult Matki Bożej Ostrobramskiej jest ciągle żywy i obecny nie tylko na terenie Litwy, ale także w sąsiednich krajach. W Polsce około 30 parafii ma za patronkę Matkę Bożą Ostrobramską.

Oryginalny obraz jest namalowany temperą na ośmiu dębowych deskach, jest więc duży. Nie znamy twórcy obrazu. Namalowano go prawdopodobnie na wzór obrazu flamandzkiego artysty. Dzisiaj odrzuca się całkowicie wersję o wschodnim pochodzeniu obrazu, który miał przywieźć z wyprawy książę litewski Olgierd w XIV wieku, jak też i to, że Matka Boża ma twarz Barbary Radziwiłłówny.

Głowę Matki Bożej zdobią dwie korony. Pierwsza pochodzi z końca XVII wieku, w XIX wieku ozdobiona została klejnotami ofiarowanymi jako wota. Druga korona, z połowy XVIII wieku, podtrzymywana jest przez dwa aniołki i ozdobiona sztucznymi kamieniami. 2 lipca 1927 r. odbyła się uroczysta koronacja obrazu złotymi koronami. Dokonał jej arcybiskup metropolita warszawski kard. Aleksander Kakowski w obecności prezydenta Ignacego Mościckiego i marszałka Józefa Piłsudskiego.
Obraz przedstawia pochyloną Madonnę bez Dzieciątka. Głowę otoczoną promienną aureolą Maryja lekko pochyla w lewo, smukłą szyję zdobi szal. Jej twarz jest pociągła, półprzymknięte oczy dodają jej powagi, ręce trzyma skrzyżowane na piersiach.

Ostra Brama wiąże się również w istotny sposób z kultem Miłosierdzia Bożego. Obraz Miłosierdzia Bożego został namalowany w Wilnie i wystawiony publicznie właśnie w Ostrej Bramie (26-28 kwietnia 1935 r.). Tu też św. Faustyna miała wizję triumfu obrazu Miłosierdzia Bożego.

Bardzo silne są też związki św. Jana Pawła II z Ostrą Bramą:
-„W momencie mojego wyboru na Stolicę Piotrową pomyślałem o Matce Najświętszej z Ostrej Bramy” (6 września 1993 r.)

-„Niedługo po tym, jak niezbadanym wyrokiem Bożym zostałem wybrany na Stolicę Piotrową, udałem się do litewskiej kaplicy Matki Miłosierdzia w podziemiach Bazyliki Watykańskiej. I tam, u stóp Najświętszej Dziewicy, modliłem się za was wszystkich” (8 września 1993r.)Opiece Matki Miłosierdzia św. Jan Paweł II przypisuje uratowanie z zamachu z 13 maja 1981 r.:

-„Kiedy mogłem kontemplować oblicze Matki Bożej w sanktuarium w Ostrej Bramie w Wilnie, skierowałem do Niej słowa wielkiego polskiego poety, Adama Mickiewicza: «Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie! (…) Jak mnie (…) do zdrowia powróciłaś cudem!». Powiedziałem to na koniec modlitwy różańcowej odmówionej w sanktuarium ostrobramskim. I głos mi się załamał…” (13 maja 1994 r.).

źródło: tekst – brewiarz.pl

zdj – wikipedia

0 Komentarzy
Udostępnij
ewangelia-na-dzis-talenty-i-korzystanie-z-nich-komentarz

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:

«Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.

Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”». (Mt 25, 14-30)

Talenty i korzystanie z nich

Dobre wykorzystanie darów Bożych to nie problem talentów, ale samych obdarowanych. Po pierwsze nie jest tak, że inni mają lepiej, bo ktoś zawsze będzie miał gorzej od ciebie. Zresztą według jakiej miary twierdzisz, żeś mniej obdarowany?

Talenty to majątek, który został mi przekazany. To skrzynka z narzędziami. Wiadomo, że drwal posługuje się siekierą, kowal młotem i kowadłem, żniwiarz kosą. Rodzice dzielą się mądrością ze swymi pociechami, nauczyciel używa zdobytej wiedzy, by ją przekazać uczniowi, lekarz posługuje się swoją wiedzą i doświadczeniem w rozpoznawaniu i leczeniu chorób.

Mogę z tym majątkiem uczynić, co chcę. Narzędzia można rzucić w kąt. Można je zniszczyć bezpowrotnie. Można je też wykorzystać, czyniąc dobro wokół siebie.

Porównując się z innymi, staje się zazdrosny, zatracam zdolność widzenia swoich talentów, bo albo będę negował ich istnienie, albo jeśli nawet je dostrzegę, to uznam je za byle jakie, nieodpowiednie itd.

Druga postawa, która niszczy otrzymany dar, to skupienie się na sobie i myślenie tylko o sobie. Widzę tylko siebie jako jedyny skarb. Rozkopuję ziemię i ukrywam skarb przed innymi. Co to za skarb zakopany w ziemi? Nieznany i nieużywany. Przecież narzędzie nieużywane traci na wartości. To nie wina narzędzia, ale tego, który je otrzymał.

Jeśli ktoś staje się dobrym człowiekiem, to rozwija się jego wiara, czytelne się staje jego powołanie, wzrastają zdolności, które są potrzebne do realizacji drogi. Radość dobrze wypełnionego zadania to największa satysfakcja!

ks. Jakub

0 Komentarzy
Udostępnij
adoracja-najswietszego-sakramentu-4

Piękne modlitwy na adorację Najświętszego Sakramentu

Oto modlitwy ułożone przez św. Faustynę, które przydadzą się w czasie adoracji.

Bądź pozdrowiona Miłości Wiekuista, słodki Jezu mój, który raczyłeś zamieszkać w sercu moim. Pozdrawiam Cię o chwalebne Bóstwo, które raczyło uniżyć się dla mnie i z miłości ku mnie tak wyniszczać się, aż do nikłej postaci chleba. Pozdrawiam Cię Jezu, niezwiędły kwiecie człowieczeństwa, Tyś jedyny dla duszy mojej. Miłość Twa czystsza niż lilija, a obcowanie Twoje jest mi przyjemniejsze, niż woń hiacyntu. Przyjaźń Twa tkliwsza i delikatniejsza niż zapach róży, a jednak mocniejsza niż śmierć. O Jezu, śliczności niepojęta, Ty się najlepiej rozumiesz z duszami czystymi, bo one jedne są zdolne do bohaterstwa i ofiary, o słodka i różana Krwi Jezusowa, uszlachetnij krew moją i przeistocz ją we własną Swoją Krew, niechaj mi się to stanie według Twego upodobania. (Dz 1575)

O Jezu mój, z ufności ku Tobie
Wiję wieńcy tysiące i wiem,
Że rozkwitną wszystkie,
I wiem, że rozkwitną wszystkie,
kiedy je oświeci Boskie Słońce.
O wielki, Boski Sakramencie,

Który kryjesz mego Boga,
Jezu, bądź ze mną w każdym momencie,
a serca mego nie obejmie trwoga. (Dz 4)

Uwielbiam Cię Stwórco i Panie, utajony w Najświętszym Sakramencie. Uwielbiam Cię za wszystkie dzieła rąk Twoich, w których mi się ukazuje tyle mądrości, dobroci i miłosierdzia, o Panie, rozsiałeś tyle piękna na ziemi, a ono mi mówi o piękności Twojej, choć są tylko słabym odbiciem Ciebie, Niepojęta Piękności. Choć ukryłeś i utaiłeś piękność Swoją, oko moje oświecone wiarą dosięga Ciebie i dusza moja poznaje Stwórcę swego, najwyższe swe dobro i serce moje całe tonie w modlitwie uwielbienia. Stwórco mój i Panie, Twoja dobroć ośmieliła mnie mówić z Tobą – miłosierdzie Twoje sprawia to, że znika pomiędzy nami przepaść, która dzieli Stwórcę od stworzenia. Rozmawiać z Tobą o Panie, to rozkosz dla mojego serca, w Tobie znajduję wszystko, czego serce moje zapragnąć może. Tu światło Twoje oświeca mój umysł i czyni go zdolnym do coraz głębszego poznawania Ciebie. Tu na serce moje spływają łask strumienie, tu dusza moja czerpie życie wiekuiste. Amen. (Dz 1692)

O wieczna Miłości, Jezu, Któryś się zamknął w Hostii tej,
I kryjesz Majestat Bóstwa – i taisz piękność Twą,
A czynisz to dlatego, by oddać się cały duszy mej,
I by jej nie przerażać wielkością Swą.
O wieczna Miłości, Jezu, Któryś zasłonił się Chlebem,
Odwieczna światłości, niepojęte źródło szczęścia i wesela,
Bo Ty chcesz być mi tu na ziemi niebem,
I jesteś mi wtenczas, gdy miłość Twa Boża mi się udziela. (Dz 1569)

Przebywać u stóp Twoich, Boże utajony,
To duszy mojej rozkosz i raj,
Tu dajesz mi się poznać, Nieogarniony,
I słodko mówisz do mnie: daj mi serce, daj.
Cicha rozmowa z Tobą, sam na sam,
Jest to przeżywać niebian chwile, I mówić do Boga – dam Ci serce, Panie, dam,
A Ty wielki i nieogarniony przyjmujesz je mile.
Miłość, i słodycz to mej duszy życie,
I Twa obecność w mej duszy nieustanna,
Żyję na ziemi w ustawicznym zachwycie.
I jak Serafin powtarzam – Hosanna.
O Utajony, z ciałem, duszą i bóstwem,
Pod nikłymi postaciami Chleba,
Tyś mi życiem, z Ciebie mi tryska łask mnóstwo,
Ty mi przechodzisz rozkosze nieba.
Gdy w Komunii łączysz się ze mną, o Boże,
Wtenczas czuję swą wielkość niepojętą,
Która mi płynie z Ciebie, o Panie, wyznaję w pokorze,
I pomimo swej nędzy, przy Twojej pomocy, mogę zostać świętą. (Dz 1718)

Me serce ciągnie gdzie mój Bóg ukryty
Gdzie dzień i noc pozostaje z nami
Białą Hostią spowity,
Kieruje całym światem, obcuje z duszami.
Me serce ciągnie gdzie mój Pan się ukrywa,
Gdzie Jego miłość wyniszczona,
Lecz serce me czuje, że tu jest woda żywa
To mój Bóg żywy, choć kryje Go zasłona. (Dz 1591)

Jezu, rozkoszy mej duszy, Anielski Chlebie,
Pogrąża się cała istota moja w Tobie,
I żyję Twym Boskim życiem, jak wybrani w niebie,
A prawdziwość tego życia nie ustanie, choć spocznę w grobie.
Jezu, Ty Eucharystio, nieśmiertelny Boże,
Który ustawicznie przebywasz w mym sercu,
A gdy mam Ciebie, śmierć sama szkodzić mi nie może,
Tak mi mówi miłość, że ujrzę Ciebie w życia końcu.
Przepojona Twym Boskim życiem,
Patrzę spokojnie w niebiosa dla mnie otwarte,
A śmierć zawstydzona pójdzie zniczem,
Bo Twe Boskie życie mej duszy zawarte.
A choć z woli Twej świętej, o Panie,
Śmierć ma się dotknąć ciała mojego,
Pragnę, niech jak najspieszniej nastąpi to rozwiązanie,
Bo przez nie wstępuję do życia wiekuistego.
Jezu Eucharystio, życie mej duszy,
Tyś mnie wywyższył do sfer wiekuistych,
Przez mękę i konanie w strasznej katuszy. (Dz 1393)

Modlitwy pochodzą z Dzienniczka św. s. Faustyny

źródło: stacja7.pl

0 Komentarzy
Udostępnij
1272829303175